niedziela, 26 maja 2013

Trapani

Wróciliśmy z naszej Sycylijskiej podróży. Jak zwykle było wspaniale! Teraz musimy tylko to przelać na bloga!

Cały pierwszy dzień spędziliśmy w Trapani. Miasteczko liczy około 60 tys. mieszkańców. Od kiedy linie Ryanair uruchomiły tu połączenia, sezon wydłużył się z 3 do 8 miesięcy, tak mówi miejscowy Włoch, który odebrał nas z lotniska:)
Rok temu widzieliśmy saliny (będąc w Trapani koniecznie trzeba je zobaczyć) dlatego tym razem pierwszego dnia postawiliśmy na spokojne i dokładniejsze zwiedzanie Trapani.
Trafiliśmy na interesujące miejsce pod patronatem Stowarzyszenia zrzeszającego kluby jachtowe w prowincji Trapani. Stowarzyszenie to, poza propagowaniem tego sportu, zajmuje się też działalnością edukacyjną. Projekt szerzy i promuje żeglarstwo ale również pod jego patronatem został założony obiekt muzealno-edukacyjny mieszczący się na wybrzeżu (zdjęcia poniżej).




W ogrodzie prowadzącym do budynku muzealnego wyeksponowane są tabliczki opisujące rodzaje wiejących na Sycylii wiatrów. Jednym z nich jest wiatr, który wiał właśnie tego dnia - Tramontana - chłodny wiatr z północy.
Muzeum mieści się na samym koniuszku cypla, na którym leży Trapani. Przy muzeum kręcił się pies, który najwyraźniej mieszka przy nim i jest tam dokarmiany. Sam również wyszukuje sobie przekąski... i na naszych oczach zjadł jajo mew, które próbowały go wystraszyć, my zresztą również ale nie udało się i jajo zostało pochłonięte... :(

Tego dnia natknęliśmy się również na wspaniały targ gdzie sprzedawcy handlowali lokalnymi świeżymi rybami oraz owocami morza.



aby nie obejść się smakiem, postanowiliśmy kupić na kolację świeże krewetki oraz warzywa i zrobić pyszną pastę. Poprosiliśmy o kilogram, skończyło się na 1,5 kg (siła perswazji włoskiego handlarza), które to pan zapakował w papier i reklamówkę.
Na targu panuje wyjątkowa atmosfera, co róż słychać nawoływania handlarzy aby kupić właśnie na danym stoisku, Panowie podśpiewują stare sycylijskie piosenki i zapraszają do kupowania.


Co ugotowaliśmy? Prawdziwą ucztę dla sześciu osób, ale o tym następnym razem!