piątek, 18 stycznia 2013

Cerda

Pojechaliśmy tam gdyż jesteśmy smakoszami sycylijskiej kuchni. Sycylia słynie z upraw karczochów. W Cerda znajduje się wielki pomnik karczocha:) Odbywa się tam co roku festiwal karczocha. Na środku placu w centrum znajduje się wielki blaszany karczoch. Słyszeliśmy, ze serwują tam w lodziarniach lody o smaku karczocha. We wrześniu jednak ich nie było. Festiwal karczocha odbywa się w okolicach kwietnia. Odbywa się tam wtedy degustacja tych pysznych warzywa przy regionalnych tańcach i muzyce ludowej.
Cerda to jedno z tych miasteczek, które poza Festiwalem Karczocha nie są zbyt odwiedzane przez turystów. Zaparkowaliśmy nasz samochód i postanowiliśmy się przejść po miejscowości, a tak naprawdę po jedynej głównej ulicy, która zarazem jest ulicą przelotową. Byliśmy niemałą atrakcją, wszyscy sklepikarze wychodzili zza swoich straganów i coś szeptali patrząc na nas. Dwoje ludków w krótkich spodenkach, czapeczki na głowach i skarpetki wysoko wyciągnięte :)

Usiedliśmy pod pomnikiem karczocha i podjadaliśmy lody w bułkach. Długo nie czekaliśmy, spostrzegł nas pracownik banku, który zamykał już oddział. "Coś się święci" - pomyśleliśmy, ale bankier poszedł do straganu z warzywami i jakoś o nim zapomnieliśmy. Dwie minuty później pojawił się przy nas i wręczył nam garść dziwnych, czarnych, zasuszonych strąków fasoli. Wykorzystaliśmy najbardziej znane nam słowo i prosto z mostu zapytaliśmy się: "mangiare?" Pokiwał głową, z jego ust popłynął potok włoskich słów, a my zrozumieliśmy, że to są jakieś sycylijskie owoce, działają wykrztuśnie, trzeba je po prostu jeść, a pestki wypluwać na ziemię (co pięknie zaprezentował przy schodach kościoła).
Długo tak gaworzyliśmy, ledwie się rozumiejąc, gdyż nasze słownictwo zamyka się może w 20 słowach, ale było przyjemnie. Na koniec, gdy wsiadał na swój skuter, zapytaliśmy ponownie, wykorzystując słowo numero uno, czyli: "Dove mangiare?".
Sympatyczny Pan dał nam swoją wizytówkę, przekazał, że właściciel nieodległego Agroturismo to jego znajomy i wskazał nam drogę. Ale o tym następnym razem ...

Po powrocie do Polski, korzystając z wujka Googla znaleźliśmy owoc, który otrzymaliśmy na schodach kościoła w Cerda. Jest to owoc drzewa świętojańskiego. Oddzielny post na jego temat może w przyszłości opisze mój mąż!
pomnik karczocha w Cerda



Brak komentarzy: